Autorytet niejawny

W przypadku autorytetu jawnego wiesz, kto nakazuje i zabrania: ojciec, nauczyciel, szef, król, oficer, duchowny, Bóg, prawo, sumienie moralne. Żądania lub nakazy mogą być racjonalne albo nie, ostre bądź łagodne, mogę być posłuszna lub się buntować; zawsze jednak wiem, że istnieje autorytet, kto to jest, czego chce i jakie będą skutki mojego posłuszeństwa albo buntu.

Jednak charakter autorytetu od połowy dwudziestego wieku jest inny; nie jest to autorytet jawny, lecz anonimowy, niewidzialny, wyalienowany. Nikt niczego nie żąda – ani osoba, ani idea, ani prawo moralne. A mimo to wszyscy się podporządkowujemy tak samo czy nawet bardziej, niż podporządkowaliby się ludzie w społeczeństwie ściśle autorytarnym.

Zysk, konieczność gospodarcza, rynek, zdrowy rozsądek, opinia publiczna, to co „się” robi, myśli, czuje. Prawa anonimowego autorytetu są równie niewidzialne jak prawa rynku – i równie nie do podważenia. Kto potrafiłby zaatakować niewidzialne? Kto się może buntować przeciwko Nikomu?

Zanik jawnego autorytetu widać wyraźnie we wszystkich sferach życia. Rodzice nie wydają już poleceń, tylko sugerują, że dziecko „będzie chciało to zrobić”. Ponieważ sami nie mają już zasad ani przekonań, próbują prowadzić dziecko zgodnie z oczekiwaniami prawa konformizmu, a ponieważ są starsi i stracili kontakt z „ostatnim krzykiem mody”, właściwych postaw uczą się od dzieci.

Mechanizm, za którego pośrednictwem działa anonimowy autorytet, to konformizm. Powinienem robić to co wszyscy, muszę się więc dostosować, nie różnić się, nie „odstawać”; muszę być gotów do zmiany i muszę się zmieniać zgodnie ze zmianami wzorca; nie wolno mi pytać, czy mam słuszność, czy się mylę, lecz tylko czy jestem dostosowany, czy nie jestem kimś „szczególnym”. Jedyną rzeczą we mnie stałą jest ta gotowość do zmiany. Nikt nie ma nade mną władzy, poza stadem, do którego należę i któremu się podporządkowuję.

Erich Fromm – Zdrowe społeczeństwo