Doskonalenie duszy

U Sokratesa nastąpił „powrót świadomości do siebie samej”. Okazała się ona jedynie prawomocnym punktem wyjścia i podstawową przesłanką wszelkiej refleksji pretendującej do poznania bezwarunkowej prawdy.

To sformułowanie wyznacza różnicę między Sokratesem a sofistami, owymi wędrownymi nauczycielami mądrości, którzy jak np. Protagoras, przysposabiali ludzi do życia obywatelskiego. Oni także kwestionowali tradycję, zadawnione przekonania i wartości, które podają się za odwieczne, niezmienne, naturalne. Dla nich wszelkie przekonania posiadały wartość relatywną, względną. Nie ma jednej i ostatecznej wiedzy, jest tylko wiedza lepsza, to znaczy bardziej przekonywująco dowiedziona, lub gorsza, a więc taka, którą udaje się odeprzeć i która nie zdobywa uznania. Relatywne są również wartości: dobre jest to, co za dobre zostaje przyjęte. Mądrość polega nie tylko na znajomości tego, co lepsze, lecz także i przede wszystkim, na umiejętności przekonywania innych. Dlatego niezbędnym orężem mędrca jest retoryka, sztuka przekonywania. Lecz nie jednego człowieka czy kilku ludzi, a całego ludu. Bo przecież od zgromadzenia zależy, co zostanie przyjęte jako powszechna reguła i obowiązujące prawo. Te reguły i prawa są wytworem wzajemnej umowy, konwencji. Ich siła i wartość polega na skuteczności i korzyściach, które ze sobą przynoszą.

Inaczej u Sokratesa. On również atakował tradycyjne systemy wartości oraz obiegowe prawdy, ale nie czynił tego w imię relatywizmu czy konwencjonalizmu. Wierzył, iż radykalnie rozstając się ze zmiennymi mniemaniami, w wysiłku krytycznej myśli można dotrzeć do tego, co niezawodne i trwałe – do bezwzględnej prawdy. Prawdy, dla której jest rzeczą obojętną, czy uznaje ją całe państwo, czy jeden tylko człowiek, bo zawsze pozostaje ona sobą, bez względu na takie czy inne konkretne okoliczności, subiektywne poczucia, ludzkie interesy, werdykt cenzora, nakazy władcy…

Rzeczywista podstawa oraz źródło wszelkiej autentycznej wiedzy – indywidualna świadomość – jest przytłoczona balastem tradycyjnych przekonań i zadawnionych przesądów. Od nich właśnie należy się uwolnić. Bo też zło nie polega na tym, że nie wiemy, ale że sobie tej naszej własnej niewiedzy nie uświadamiamy i zachowujemy spokój ducha. Nie jest też dobrem, to co za dobro w potocznym mniemaniu uchodzi, a to tylko, co się duszy jako dobro przedstawia. Człowiek, sam z siebie, jest zawsze sędzią dobra i zła, prawdy i fałszu. Jako istota rozumna i jako istota moralna dysponuje on pełnią suwerenności, autonomią, odkrywając w sobie, we własnym wnętrzu, jedynie ważne źródło wiedzy i zasad moralnych.

W ten sposób Sokrates ideałowi życia publicznego, podporządkowującemu życie jednostki dobru całości społecznej i interesom państwa, przeciwstawiał ideał życia prywatnego, skierowanego na doskonalenie duszy, kultywowanie indywidualności i własnego człowieczeństwa jako wartości najwyższej. Doskonalenia nie ze względu na jakąś pośmiertną nagrodę. Albowiem nigdy nie dowiemy się, co nas czeka po śmierci. Cała nasza świadoma egzystencja zawiera się w granicach ziemskiego życia. Należy tedy usilnie baczyć, aby nie skazić go głupotą, niesprawiedliwością, tchórzostwem; aby zawsze i w każdym wypadku postępować zgodnie z własnym sumieniem, własnym człowieczeństwem.

Adam Sikora – Siedmiu greckich filozofów