Zwycięstwo techniczno-świeckiej cywilizacji posteuropejskiej wraz z upowszechnieniem się jej modelu życia i sposobu myślenia, związane jest na całym świecie (a zwłaszcza w pozaeuropejskich rejonach Azji oraz Afryce) z poczuciem, że system wartości, kultura i wiara, na której opierała się tożsamość Europy, dobiegają kresu i właśnie opuszczają scenę, a nadchodzi czas innych wartości pochodzących z Ameryki prekolumbijskiej, z Islamu, z mistyki azjatyckiej…
Europa, osiągnąwszy apogeum sukcesu, wydaje się być pusta w środku, sparaliżowana w pewnym sensie przez kryzys układu krążenia, który jest niebezpieczny dla jej życia, a uciekanie się, niejako, do transplantacji nic nie pomoże, a jedynie wyeliminuje jej tożsamość.
Z tą wewnętrzną pustką podstawowych sił duchowych współgra fakt, że nawet etnicznie Europa wydaje się zmierzać ku końcowi. Zdumiewająca niechęć względem przyszłości! Dzieci, które są przyszłością, stanowią zagrożenie dla teraźniejszości. Dominuje przekonanie, że zabierają one coś z naszego życia; nie są postrzegane jako nadzieja, raczej jako ograniczenia dla naszej teraźniejszości.
Narzuca się paralela z Imperium Rzymskim sprzed jego upadku: wciąż trwało ono jako wspaniała historyczna struktura, lecz w praktyce utrzymywało się tylko dzięki aktywności tych, którzy mieli je zburzyć — gdyż nie posiadało już własnej energii życiowej.
Joseph Ratzinger – Jeżeli Europa nienawidzi samej siebie