Wszystkie Ewangelie są na wskroś przeniknięte sprzecznościami, nie zewnętrznymi, nie historycznymi i faktograficznymi, lecz wewnętrznymi, sprzecznościami głoszonych poglądów, „ideałów”, jak powiedziałby współczesny człowiek. To, co wynosi się w jednym rozdziale jako najwyższe zadanie, to deprecjonuje się w innym jako coś niegodnego. Nic dziwnego, że najbardziej sprzeczne nauki znalazły sobie usprawiedliwienie w tej niewielkiej, składającej się z powtórzeń, książce.
W Ewangelii krzyżują się tak przeciwstawne prądy, że ludzie, w szczególności ludzie szerokich dróg, umiejący poruszać się tylko w jednym kierunku i pod jednym, dla wszystkich widocznym, sztandarem, ludzie, przywykli wierzyć w jedność rozumu i bezsporność praw logicznych, nigdy nie mogli ogarnąć w całości nauczania ewangelicznego i zawsze dążyli do nadania słowom i czynom Chrystusa jednorodnej, wykluczającej sprzeczności, odpowiadającej zwyczajnym wyobrażeniom o dziełach i o zadaniach życia, interpretacji.
„Uwierz, a twoje słowo ruszy z miejsca górę”, czytali w tej zagadkowej książce i rozumieli to w ten sposób, że zawsze, w każdej godzinie i w każdej minucie należy myśleć i pragnąć jednego i tego samego, czegoś odgórnie narzuconego i w pełni określonego. Tymczasem poprzez owe słowa Ewangelie przywołują i błogosławią najbardziej szalone i ryzykowne doświadczenia. To, co jest, dla Chrystusa nie istniało, a istniało tylko to, czego nie ma.
Lew Szestow – Początki i końce