Matka

Kult Wielkiej Matki Bogów i jej kochanka czy też syna był bardzo rozpowszechniony za czasów Cesarstwa Rzymskiego. Kult ten przetrwał wprowadzenie chrześcijaństwa przez Konstantyna, a za czasów Augustyna jej zniewieścieli kapłani wciąż jeszcze paradowali drobnym kroczkiem po uliach i placach Kartaginy, z napudrowanymi twarzami i perfumowanymi włosami, prosząc przechodniów o  jałmużnę, podobnie jak mnisi żebrzący w wiekach średnich. Religia Wielkiej Matki, stanowiąca dziwaczną mieszaninę prymitywnego barbarzyństwa i aspiracji życia duchowego była zaledwie jedną spośród wielkiej rzeszy podobnych wschodnich kultów, które u schyłku pogaństwa rozprzestrzeniły się w Cesarstwie Rzymskim, karmiąc ludy europejskie obcymi ideałami, stopniowo podkopującymi całą strukturę starożytnej cywilizacji.

Społeczeństwo greckie i rzymskie zbudowane było na koncepcji podporządkowania jednostki społeczeństwu, obywatela państwu. Obywatele, od dzieciństwa wychowywani w tym altruistycznym duchu, poświęcali swe życie służbie publicznej i byli gotowi złożyć je dla wspólnego dobra i przez myśl im nawet nie przechodziło, by ktokolwiek mógł nie uznać za nikczemne postawienia własnego życia ponad dobro ojczyzny.

Wszystko to uległo zmianie wraz z rozpowszechnieniem religii wschodnich uczących, że komunia duszy z Bogiem i jej wieczne zbawienie są jedynym celem, dla którego warto żyć, celem, w porównaniu z którym dobrobyt, a nawet istnienie państwa traciły wszelkie znaczenie. Nieuniknionym skutkiem tej egoistycznej i niemoralnej doktryny było oderwanie wiernego od służby publicznej, skupienie jego myśli na własnych przeżyciach duchowych i wykształcenie w nim pogardy dla życia doczesnego, będącego w jego oczach jedynie próbą przed życiem lepszym i wiecznym. W powszechnym przekonaniu święty i pustelnik stali się najszczytniejszymi ideałami ludzkości. Zajęli oni miejsce dawnego ideału patrioty i bohatera, który nie myśląc o sobie żyje i gotów jest umrzeć dla swego kraju. Ziemskie państwo wydawało się biedne i godne pogardy w oczach ludzi, którzy dostrzegali w obłokach niebieskich nadejście państwa bożego.

Tak oto środek ciężkości przesunął się z życia doczesnego na przyszłe, i bez względu na to, ile na tym zyskał inny świat, nie ulega prawie żadnej wątpliwości, że ten stracił wiele na tej zmianie. Rozpoczął się ogólny rozkład życia politycznego. Więzy państwa i rodziny rozluźniły się. Społeczeństwo zaczęło rozpadać się na poszczególne elementy i wracać w ten sposób do barbarzyństwa. Ludzie nie chcieli bronić swego kraju, a nawet przedłużać istnienia rodu ludzkiego. W trosce o zbawienie własnej duszy i dusz innych ludzi gotowi byli dopuścić do tego, by zginął otaczający ich świat materialny, który był dla nich równoznaczny z istotą zła.

Obsesja ta trwała przez tysiąc lat. Wskrzeszenie prawa rzymskiego, filozofii arystotelesowskiej, starożytnej sztuki i literatury pod koniec średniowiecza oznaczało powrót Europy do bardziej naturalnych dla niej ideałów życia i postępowania, do zdrowszych, bardziej męskich poglądów na świat. Skończył się długi postój, który przerwał marsz cywilizacji. Nareszcie odwróciła się fala wschodniej inwazji. Wciąż jeszcze się cofa.

James George Frazer – Złota gałąź
Wschodnie religie na Zachodzie