W jaki sposób mógłby ktoś wyrazić w słowach to, co widzi? Albo jak mógłby to poznać ktoś, kto o tym słyszy, ale tego nie widział? Kto mówi, ten – owszem – mówi, ale nie wypowiada ani koloru ani doświadczenia. Jeśli ktoś nie ujmuje czegoś wprost, jakże będzie mógł to poznać za pośrednictwem słow kogoś innego lub za pośrednictwem jakiegoś ogólnego znaku różnego od doświadczenia, jeśli nie tak, że w wypadku koloru dlatego, że go zobaczył, a w wypadku dźwięku, ponieważ go usłyszał? Kto bowiem mówi, ten przecież nie wypowiada dźwięku ani koloru, lecz słowo.
A nawet jeśli można poznać i powiedzieć to wszystko, co się poznaje, to w jakiż sposób ten, kto to słyszy, potrafi sobie pojęciowo przedstawić ten przedmiot? Nie jest bowiem możliwe, aby ta sama pomyślana rzeczywistość znajdowała się równocześnie w dwu oddzielnych od siebie podmiotach: jedno bowiem byłoby wtedy dwoma.
A przyjąwszy nawet że ta sama pomyślana rzeczywistość znajdowałaby się w wielu podmiotach, nic nie zmusza, żeby ukazała się im jako podobna, ponieważ oni nie pod każdym względem są do siebie podobni, ani też nie znajdują się w takim samym stanie: gdyby bowiem znajdowali się w identycznym stanie, byliby jednym, a nie dwoma. Tak więc z trudnością jeden mógłby mieć postrzeżenia identyczne z postrzeżeniami drugiego.
Według tego rozumowania nic nie istnieje, a gdyby nawet istniało, nie można by było tego zupełnie poznać, a gdyby nawet było poznawalne, nikt nie mógłby przekazać tego komuś innemu z tego powodu, że rzeczy nie są słowami i nikt nie potrafi pomyśleć rzeczy identycznej z tą, o której myśli drugi.
Gorgiasz