Nikt nie wierzy

Załóżmy, że mam pewne wrażenia wzrokowe i dotykowe, które wytwarzają w moim umyśle skojarzenia idei. Na przykład siedząc przy stole w moim gabinecie mam owo wrażenie wzrokowe, które nazywam widzeniem stołu, oraz wrażenie dotykowe, które nazywam dotykaniem czy czuciem stołu. Wywołane zostaje takie skojarzenie, że kiedy mam tego rodzaju wrażenie wzrokowe, obecne jest jako możliwość wrażenie dotykowe. I na odwrót, kiedy mam jedynie wrażenie dotykowe, jak wtedy, gdy pokój jest zupełnie ciemny, istnieje jako możliwość wrażenie wzrokowe. Ponadto, gdy opuszczam pokój, a później doń wchodzę, mam podobne wrażenia.

Stąd tworzy się w moim umyśle tego rodzaju skojarzenie, że kiedy jestem poza pokojem, jestem mocno przeświadczony, iż gdybym w dowolnej chwili ponownie wszedł, powinienem mieć czy mógłbym mieć podobne wrażenia. A dalej, ponieważ te możliwe wrażenia tworzą grupę, a nadto okazuje się, iż owa grupa występuje w rozmaitych stosunkach przyczynowych, nieuchronnie myślę o stałej możliwości wrażeń jako o trwałym przedmiocie fizycznym. Rzeczywiste wrazenia są przemijające i ulotne, ale możliwości wrażeń, połączone jako grupa, pozostają. Definicja materii jako stałej możliwości wrażeń jest jednak dwuznaczna, łatwo bowiem sugeruje ideę stałej podstawy możliwych wrażeń, podstawy, która sama jest niepoznawalna.

Co do nauki, staje się ona badaniem stosunków między moimi wrażeniami. Ale czy można w to uwierzyć, że jeśli anatom patrzy na mózg ludzki, przedmiotem jego badania jest po prostu zbiór jego własnych stanów subiektywnych, rzeczywistych i możliwych? Krótko mówiąc, logicznym wynikiem definiowania przedmiotów fizycznych w kategoriach wrażeń jest solipsyzm. A nikt naprawdę nie wierzy, że solipsyzm jest prawdziwy.

Frederick Copleston – Historia Filozofii, Tom VIII, Od Benthama do Russella