Odwrócenie pojęć

To, na co pierwsi chrześcijanie liczyli jeszcze na tym świecie, zostało przypisane zaświatom. Wyznawcy pierwotnego chrześcijaństwa żywili bowiem nadzieję, że w niedalekiej przyszłości w następstwie Bożej interwencji z niebios dojdzie do straszliwej katastrofy i całkowitej odmiany wszechrzeczy na tej Ziemi, także samych ludzi. Nikt natomiast w tamtych najdawniejszych czasach nie myślał o żadnych abstrakcyjnych zaświatach, o stanie transcendentalnej szczęśliwości, o życiu wiecznym, vita aeterna, przedmiocie modlitewnych prózb dzisiejszych chrześcijan, którym to modlitwom towarzyszy gorące pragnienie, by owo wieczne życie nieprędko się zaczęło.

Jezus też chyba nie miał takich myśli. On sam nie wdaje się przecież nigdy w spekulacje, które by wyjaśniały bliżej istotę zapowiadanego przezeń „królestwa Bożego”, i nie przedstawia swoim słuchaczom żadnego całościowego opisu. Liczni teologowie, którzy nie trzymają się dogmatów, akcentują fakt, iż Jezus nie rozumie „królestwa Bożego” jako nadprzyrodzonego raju, iż chciał je ustanowić na tym świecie, iż w swojej pochwale biednych nie łudził ich obietnicą lepszego życia na tamtym świecie, lecz obiecywał, że staną się oni dziedzicami tej Ziemi.

Maranatha — „przyjdź, nasz Panie” — to był modlitewny apel pierwszych chrześcijan. Niezmordowanie patrzeli w niebo, w którego chmurach spodziewali się ujrzeć Jezusa w ludzkiej postaci. Gdy kryzys się zaostrzał, gdy pojawiało się coraz więcej wątpliwości i narastało niezadowolenie chrześcijan, gdy byli oni już znużeni kościelnymi opowiastkami, mawiali:

To słyszeliśmy, kiedy żyli jeszcze nasi ojcowie, i zestarzeliśmy się, a nic z tego wszystkiego się nie wydarzyło.

A gdy jeszcze cesarze nadali katolicyzmowi rangę religii państwowej, oczekiwanie królestwa Bożego na Ziemi stało się zbyteczne. Biskupom potężnego Kościoła powodziło się świetnie, tak więc o końcu świata nie było już mowy! Przeciwnie! Jeśli przez dwa stulecia z utęsknieniem wyczekiwano powrotu Jezusa i owego końca, to w IV wieku Ojcowie Kościoła wołają:

Oby to się nie spełniło za naszych czasów!
Bo zstąpienie Pana byłoby straszne!

Karlheinz Deschner – I znowu zapiał kur