Moje trudne dziecko

Problem rzeczywistości jest i był od niepamiętnych czasów podstawową kwestią filozofii. Jest jednak zasadnicza różnica, czy podchodzi się do rozwiązania tego problemu racjonalnie, dysponując logicznymi metodami wypracowanymi przez filozofię, czy też emocjonalnie, poprzez doświadczenia życiowe.

Pierwsze zaplanowane doświadczenie było dlatego tak głęboko poruszające i alarmujące, gdyż codzienna rzeczywistość, którą do tego czasu uznawałem za jedyną, rozpuściła się wraz z doświadczającym jej ego, a nieznane ego chłonęło inną rzeczywistość, także nieznaną. Pojawiło się w związku z tym pytanie o prawdziwe ja, które – będąc samo nieporuszone – było w stanie rejestrować te wewnętrzne i zewnętrzne przemiany. Rzeczywistość jest niepojmowalna bez doświadczającego ją podmiotu, bez ego. Jest ona produktem świata zewnętrznego, nadawcy oraz odbiorcy – ego, w którego najgłębszej istocie uświadomieniu ulegają emanacje świata zewnętrznego, odbierane za pomocą anteny zmysłów. Jeśli jednego z tych dwóch elementów brakuje, rzeczywistość nie jest doznawana, z radia nie płynie muzyka, a obrazy pozostają puste.

Wkroczenie w obszar innych światów można wyjaśnić w ten sposób, że mózg, miejsce usytuowania odbiornika, ulega biochemicznej transformacji. Odbiornik jest wtedy dostrajany do innej długości fali, niż normalnie. Ponieważ nieskończone bogactwo oraz różnorodność wszechświata mają związek z nieskończenie wieloma różnymi długościami fali, zależnymi od dostrojenia odbiornika, można być świadomym wielu różnych rzeczywistości mieszczących konkretne ego. Może być to postrzegane jako coś wspaniałego lub jako pełna grozy przemiana demoniczna, prowadząca to utraty ego, w które się wierzyło. W tym pomyślnym stanie, nowe ego czuje się cudownie zjednoczone z obiektami świata zewnętrznego, a równocześnie z żyjącymi w nim istotami.

Stan świadomości, który przy sprzyjających okolicznościach można wywołać, jest podobny do zdarzającego się spontanicznie, religijnego oświecenia, do unii mistycznej. W obydwu stanach, które często utrzymują się tylko przez chwilę bezczasu, doświadczana jest rzeczywistość ujawniająca blask bijący z transcendentalnego świata, w którym wszechświat i jaźń, nadawca i odbiorca, są jednym.

. . .

Koncepcja rzeczywistości, w której jaźń i świat są od siebie oddzielone, w sposób istotny określa kierunek ewolucji historii europejskiej myśli. Doświadczanie świata jako bytu materialnego, obiektu, wobec którego człowiek stoi w opozycji, jest źródłem nauk przyrodniczych oraz technologii – tworów umysłowości Zachodu, które przekształcają świat. Z ich pomocą człowiek czyni sobie ziemię poddaną. Kościelne chrześcijaństwo – ze swoją religijnością, wyalienowaną z natury, trzymające się dualności podziału na twórcę i jego dzieło – wymazało jednak ze swojej pamięci eleuzyjsko-dionizyjske dziedzictwo antyku. W chrześcijańskim obszarze wiary doświadczenie bezczasowej, uwalniającej rzeczywistości, przeżywanej podczas spontanicznej wizji, zastrzeżone jest wyłącznie dla ludzi szczególnie wyróżnionych, podczas gdy w czasach antyku miały do niego dostęp za pośrednictwem inicjacji eleuzyjskich elity niezliczonych pokoleń.

Różne formy medytacji stanowią dziś ważny czynnik na drodze pogłębiania percepcji pełnej rzeczywistości, w której schronienie znajduje także doświadczający ją człowiek. Zasadniczą różnicą między medytacją a modlitwą w jej potocznym znaczeniu, opartą na dualności twórcy i dzieła, jest to, że poprzez medytację dąży się do zniesienia bariery Ja-Ty, zlania w jedno podmiotu i przedmiotu, nadawcy i odbiorcy, obiektywnej rzeczywistości i jaźni. Świat obiektywny, stanowiący ujęcie rzeczywistości wynikające z ducha dociekliwości naukowej, jest współczesnym mitem.

Albert Hoffman – Moje trudne dziecko