Racjonalizacja

Psychoanaliza ujawniła dwuznaczną naturę naszych procesów myślowych. Rzeczywiście siła racjonalizacji – tego falsyfikatu rozumu – stanowi jeden z najbardziej kłopotliwych fenomenów ludzkich. Gdybyśmy się nie przyzwyczaili do niej tak bardzo, wysiłki, jakie człowiek wkłada w racjonalizację, ewidentnie zdawałyby się nam podobne do paranoi. Osoba paranoidalna bywa bardzo inteligentna, potrafi znakomicie wykorzystywać rozum we wszystkich dziedzinach życia, wyjąwszy ten izolowany obszar, gdzie zaangażowany jest wpływ paranoi. Osoba racjonalizująca postępuje dokładnie tak samo.

Człowiek w swym stanie pierwotnym jest zwierzęciem stadnym. Jego działania determinowane są przez instynktowny popęd podążania za przywódcą oraz utrzymywania ścisłego kontaktu z otaczającymi go zwierzętami. W takim więc stopniu, w jakim jesteśmy owcami, nie istnieje większe zagrożenie dla naszego istnienia niż utrata kontaktu ze stadem i izolacja. O tym, co słuszne i niesłuszne, prawdziwe i fałszywe, w całości decyduje stado.

Ale jesteśmy przecież nie tylko owcami. Jesteśmy również ludźmi – wyposażonymi w samoświadomość, wyposażonymi w rozum, którego naturę z istoty określa niezależność od stada. Działania nasze mogą wszak być owocem naszych procesów myślowych, niezależnie od tego, czy przekonanie o ich prawdziwości podzielają inni.

Racjonalizacja jest kompromisem między naszą owczą naturą a naszą ludzką zdolnością do myślenia. Ta druga każe nam sądzić, że wszystko, co zrobimy, powinno sprostać próbie rozumności, to dlatego właśnie skłonni jesteśmy dokładać wszelkich starań, by nasze irracjonalne przekonania i decyzje wydawały się jak najbardziej rozumne. Jednak o tyle, o ile jesteśmy owcami, rozum nie jest naszym autentycznym przewodnikiem, wiedzie nas całkowicie inna zasada – instynkt stadny.

Erich Fromm – Psychoanaliza a religia

Sen na jawie

Jeżeli prawdą jest, że zdolność do dziwienia się jest początkiem mądrości, to prawda ta stanowi smutny komentarz do mądrości współczesnego człowieka. Przy wszystkich zaletach wynikających z osiągnięcia wysokiego stopnia literackiej i powszechnej edukacji – utraciliśmy ów dar dziwienia się czemukolwiek.

Wszystko wydaje się znane – jeśli nie nam samym, to jakiemuś specjaliście, którego obowiązkiem jest znać to, czego my nie znamy. Dziwienie się jest rzeczywiście czymś kłopotliwym, oznaką intelektualnej niższości. Nawet dzieci rzadko się dziwią lub przynajmniej usiłują tego nie okazywać; w miarę jak się starzejemy, tracimy stopniowo zdolność do dziwienia się. Udzielanie słusznych odpowiedzi wydaje się nam bardziej doniosłe niż stawianie słusznych pytań.

W postawie tej szukać może należy jakiejś przyczyny, dla której jedno z najbardziej zagadkowych zjawisk w naszym życiu, nasze sny, nie budzi w nas zdumienia i nie stwarza problemów. Wszyscy śnimy; nie rozumiemy naszych snów, a jednak postępujemy tak, jakby nic osobliwego nie działo się w naszych śpiących umysłach, osobliwego przynajmniej w zestawieniu z logicznymi, celowymi czynnościami naszych umysłów, gdy czuwamy.

Kiedy czuwamy, jesteśmy aktywnymi, rozumnymi istotami, dokładającymi pilnie starań, aby zdobyć to, czego potrzebujemy, i gotowymi bronić się przed napaścią. Działamy i obserwujemy; widzimy rzeczy zewnątrz nas, być może nie takie, jakimi są, ale przynajmniej w taki sposób, że możemy ich używać i sterować nimi. Lecz jesteśmy także raczej pozbawieni wyobraźni i nader rzadko – może tylko w przypadku dzieci lub poetów – fantazja nasza wykracza rzeczywiście poza powtarzanie wątków i zdarzeń będących częścią naszego rzeczywistego doświadczenia. Jesteśmy sprawni, ale i nieco nudni. Teren naszej całodziennej obserwacji nazywamy rzeczywistością, szczycimy się naszą zręcznością w sterowaniu nią oraz swym realizmem.

Kiedy śpimy, budzimy się do innej formy istnienia. Śnimy. Wynajdujemy historie nie mające precedensu w sferze realności, historie, które nigdy się nie zdarzyły. Czasem jesteśmy bohaterami, niekiedy zaś łotrami; czasem widzimy najpiękniejsze sceny i jesteśmy szczęśliwi, to znów ogarnia nas paniczny lęk. Ale jakąkolwiek rolę odgrywamy we śnie, my jesteśmy autorami, to jest nasz sen, my wymyśliliśmy fabułę.

W istocie rzeczy, zarówno sny, jak i mity są ważnymi informacjami przekazywanymi nam samym przez nas samych. Jeśli nie rozumiemy języka, w którym są zapisywane, umyka nam to, o czym wiemy i o czym powiadamiamy siebie samych w godzinach, w których nie jesteśmy zajęci sterowaniem światem zewnętrznym.

Erich Fromm – Zapomniany język. Wstęp do rozumienia snów, baśni i mitów

Ucieczka od wolności

Duchowe związanie się ze światem może przybierać wiele form; mnich w swej celi, który wierzy w Boga, i więzień polityczny trzymany w odosobnieniu, który czuje się zjednoczony ze swymi towarzyszami broni, nie są moralnie samotni. Rodzaj związania ze światem bywa czasami szlachetny, a czasem trywialny; jednak poczucie związania z najnędzniejszym choćby wzorem jest nieporównywalnie lepsze od pozostawania w samotności.

Religia i nacjonalizm, tak jak obyczaje i jakiekolwiek wierzenia, choćby niedorzeczne i poniżające, byleby sprzęgały jednostkę z innymi, są ucieczką przed tym, czego człowiek boi się najbardziej, przed izolacją.

Erich Fromm – Ucieczka od wolności