Przyglądał się zdarzeniom jak płynącej wodzie. Nie interesowały go one same w sobie, nie zaciekawiały, wiedział bowiem, skąd i dokąd płyną, znał ich początek i koniec. Widział nurt zdarzeń podobnych i niepodobnych do siebie, bliskich sobie w czasie i oddalonych, wynikających jedne z drugich i całkowicie od siebie niezależnych. Ale to też nie miało dla niego znaczenia.
Zdarzenia dla aniołów są czymś w rodzaju snu czy filmu bez początku i końca. Anioły nie potrafią się w nie zaangażować, nie są im one do niczego potrzebne. Człowiek uczy się od świata, uczy się od zdarzeń, uczy się wiedzy o świecie i samym sobie, odbija się w zdarzeniach, określa swoje granice, możliwości, nadaje im nazwy. Anioł nie musi czerpać nic z zewnątrz, lecz poznaje przez siebie samego, całą wiedzę o świecie i sobie w sobie zawiera – takim stworzył go Bóg.
Anioł nie ma takiego rozumu jak ludzki, nie wnioskuje, nie sądzi. Nie myśli logicznie. Niektórym ludziom anioł wydałby się głupi. Ale anioł od początku nosi w sobie owoc z drzewa wiadomości, czystą wiedzę, którą może wzbogacić jedynie proste przeczucie. Jest to umysł wyzbyty z rozumowania, a wraz z nim – omyłek i idącego z nimi lęku, rozum bez uprzedzeń, które biorą się z błędnego postrzegania.
Odwracał wzrok od ziemskiego świata i patrzył na inne anioły i inne światy, wyższe i niższe, przypisane każdej rzeczy na świecie, każdemu zwierzęciu i roślinie. Widział ogromną drabinę bytów, niezwykłą budowlę i widział stworzyciela uwikłanego w tworzenie. Lecz myliłby się ten, kto by myślał, że anioł oglądał oblicze Pana. Anioł widział więcej niż człowiek, ale nie wszystko.
Olga Tokarczuk – Prawiek i inne czasy