Nie posunąłbym się do twierdzenia, że mogłaby bądź powinna istnieć kultura, której publiczna retoryka byłaby ironiczna. Nie potrafię wyobrazić sobie kultury, króra uspołeczniałaby młodzież w taki sposób, by budzić w niej ciągłe wątpliwości co do samego procesu uspołecznienia. Ironia wydaje się czymś z istoty swej prywatnym. Zgodnie z moją definicją, ironistka nie może sobie poradzić bez przeciwstawienia słownika finalnego, który odziedziczyła, słownikowi, który usiłuje sama dla siebie tworzyć. Ironiści nie potrafią się obyć bez czegoś, w co by powiątpiewali, od czego byliby wyobcowani.
Richard Rorty – Przygodność, ironia i solidarność