Wieża

W rozdziale XIV 26 u św. Łukasza, jak wiadomo, znajduje się osobliwa wskazówka dotycząca absolutnej powinności względem Boga:

Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nawet i duszy swojej, nie może być moim uczniem.

Twarde to słowa, kto może ich spokojnie wysłuchać? Dlatego też przytacza się je bardzo rzadko. Ale przemilczanie tych słów jest tylko unikiem, który niewiele pomoże. Zaraz w następnym wierszu znajdujemy opowieść o człowieku, który chcąc zbudować wieżę, rozmyśla, czy jest w stanie to uczynić, aby się z niego potem nie śmiano, ścisły związek tej przypowieści z dopiero co cytowanym wierszem, zdaje się wskazywać, iż słowa te należy brać w ich najstraszliwszym znaczeniu, aby każdy mógł siebie wypróbować, czy może zbudować ową wieżę.

Słowa są straszne, ale zdaje mi się, że można je zrozumieć; z czego wcale nie wynika, aby ten, kto je zrozumiał, miał dosyć odwagi, aby wprowadzić je w czyn. Ale trzeba być uczciwym i nie podawać swego braku odwagi za pokorę, jest to bowiem, przeciwnie, pycha. Łatwo stąd widać, że jeżeli ów cytat ma mieć jakieś znaczenie, to musi być rozumiany dosłownie. Bóg wymaga absolutnej miłości.

Jak trzeba nienawidzić najbliższych? Jeżeli oglądam zadanie jako paradoks, to rozumiem je o tyle tylko, o ile można paradoks zrozumieć. To właśnie pokazuje Abraham. W chwili kiedy chce zabić Izaaka, moralność twierdzi, że go nienawidzi. Ale gdyby rzeczywiście Abraham nienawidził Izaaka, to mógłby być pewien, że Bóg nie żądałby od niego tej ofiary; Kain i Abraham nie są identyczni. Izaaka powinien on kochać całą duszą, a kiedy Bóg go żąda od niego, to musi go ukochać jeszcze bardziej i dopiero wtedy może go ofiarować, bo miłość do Izaaka w swym paradoksalnym przeciwstawieniu miłości do Boga sprawia, iż czyn jego staje się ofiarą.

Na ogół unika się cytowania takich tekstów, jak ten tekst św. Łukasza. Lęk bowiem ogarnia przed daniem człowiekowi wolnej ręki, lęk, że staną się najgorsze rzeczy, kiedy jednostka zapragnie zachowywać się jak jednostka. Ponadto sądzi się zazwyczaj, że istnieć jako jednostka jest rzeczą najłatwiejszą, i dlatego zmusza się ludzi do pozostawania w tym, co ogólne. Nie mogę podzielać ani tego strachu, ani tego mniemania, a to z tego samego powodu. Ten, kto już pojął, że istnieć jako jednostka jest rzeczą najstraszniejszą ze wszystkich, nie powinien się cofać przed przyznaniem, że jest to rzeczą największą. Wie on, jak straszną rzeczą jest urodzić się samotnie poza ogólnością i iść nie spotykając nigdy towarzysza podróży. Dla ogółu ludzi taki człowiek jest szaleńcem i nikt go nie pojmie.

Sören Kierkegaard – Bojaźń i drżenie. Czy istnieje absolutny obowiązek wobec Boga?